niedziela, 9 czerwca 2013

HISTORIA PEWNEJ MIŁOŚCI.



Pewnego deszczowego dnia, przez parę ważnych chwil, miałam zaszczyt być nie tylko gościem ale i cukiernikiem. Dziękuję.

Trzeba było ostro wziąć się w garść, żeby ze wszystkim zdąrzyć, ale udało się. Dziękuję Wszystkim wspierającym, towarzyszącym, transportującym i zajadającym się. A za pożyczenie miksera należy się specjalny prezent!
Trzy dni i nie tylko dni spędzone w kuchni z momentami kryzysu i uprzykrzania życia domownikom dawały o sobie znać. Ale  żeby nie było, na weselu wystarczyło tańczyć całą noc, żeby zapomnieć o jakimkolwiek przemęczeniu. Także da się! Radość kiedy patrzyło się na dłonie wydobywające niewielkie kawałki ciast z pater pełnych różnych słodkości pozostanie bezcenna i rekompensuje wszelkie zmagania. I tylko szkoda, że tarty zostały pokrojone na kwadraty, zamiast być wyłożonymi w całości. Dzień dziecka do zapamiętania na całe życie. I nawet ten padający od rana deszcz jakoś wyjątkowo pasował.
Teraz, po wybiciu w tak krótkim czasie ok 100 jaj, pojawiła się do nich niewielka awersja. Trwa już tydzień, ale powinna niebawem minąć. Nie ma innego wyjścia. Bo jak tu piec bez jajek. Chyba, że czasowo znajdzie się ktoś na ochotnika i będzie je wybijać za mnie. Jak przy każdym większym przedsięwzięciu pojawiły się też straty. Wypada wspomnieć o trzydziestoletnim staruszku, który "zasnął snem sprawiedliwych". Udało się go wskrzesić, ale na więcej niż ubicie śmietany, wysłużony mikser nie będzie miał sił. Szkoda, jakoś tak idealnie wpasowywał się w moje dłonie. Dobrze znałam jego możliwości i wszelkie kaprysy. Poszukiwania jego nowszego brata nadal trwają.
Tego dnia, na cudownie przystrojonych stołach znalazła się w paru egzemplarzach m.in. Tarta z kremem bazyliowym i truskawkami. Połączenie z bazylią poziomek pozostanie moim ulubionym, ale truskawkom też nic nie brakuje. Krem bazyliowy, na bazie jajek i mleka gotowanego z pęczkiem bazylii dodał truskawkom tego czegoś, wydobył ich smak. No i zapach przy gotowaniu kremu - jak ziołowy ogród nagrzany letnim słońcem.
A co do poziomek...to małe krzaczki kwitną jak szalone i jeśli tylko łapczywe ślimaki nie będą się do nich dobierać, to już niebawem....

TARTA Z KREMEM BAZYLIOWYM I TRUSKAWKAMI

K r u c h e   c i a s t o:
250 g mąki pszennej
125 g zimnego masła
90 g cukru pudru
2 żółtka
1 łyżka domowego cukru waniliowego
1 czubata łyżeczka śmietany
szczypta soli

K r e m   b a z y l i o w y:
400 ml mleka
4 żółtka
120 g cukru pudru
duża garść posiekanej bazylii
40 g mąki pszennej

I dużo truskawek ;]

K r u c h e   c i a s t o. Na stolnicę przesiać mąkę, dodać cukier puder, szczyptę soli i pokrojone w plasterki masło. Posiekać szybko nożem. Następnie należy dodać żółtka i łyżeczkę śmietany i ponownie posiekać nożem. Ciasto o strukturze wiórek należy szybko zagnieść i rozwałkować. Ciastem wylepić formę do tart i wstawić do lodówki na ok 2 godziny. Schłodzoną tartę  włożyć do piekarnika nagrzanego do 180°C. Piec ok 30 min.
K r e m   b a z y l i o w y. Bazylię posiekać i wrzucić do mleka, doprowadzić do wrzenia i gotować ok 5 min, żeby wydobyć jak najwięcej aromatu. Następnie przelać mleko przez sitko, usuwając z niego fragmenty bazylii. Takie mleko można odstawić na jakiś czas, albo od razu przystąpić do dalszej części robienia kremu. Żółtka należy ubić z cukrem do momentu uzyskania kremowej, prawie białej masy, a następnie domieszać do nich mąkę i miksować chwilę do połączenia składników. Otrzymaną jajeczną mieszankę należy dodać do zagotowanego chwilę wcześniej mleka. Postawić całość na gazie i gotować parę minut na bardzo małym ogniu, mieszając dokładnie przez cały czas. Kiedy masa zgęstnieje zdjąć garnek z kuchenki. Następnie najlepiej wstawić do miski z zimną wodą i mieszać do momentu przestudzenia kremu, wtedy można go rozsmarować na tarcie i ułożyć na wierzch truskawki. Dodatkowo truskawki można glazurować maczając w galaretce. Jeśli po rozsmarowaniu kremu nie układa się od razu owoców, należy krem przykryć folią spożywczą, tak żeby gładko przywierał - zapobiegnie to utworzeniu się kożucha. Otrzymany krem będzie miał lekko zielony kolor, im więcej damy bazylii tym intensywniejszy.
Krem powstał jako modyfikacja przepisu na krem waniliowy (crema pasticcera) z książki "Kuchnia Włoska".

Oprócz tart piekłam babeczki, serniki, ciasta czekoladowe i cytrynowe. A jako prezent dla Rodziców Państwa Młodych był torcik bazyliowy z kremem truskawkowym (podobny do tego). Na zdjęciach tylko niewielka część. Pośpiech pozwolił mi jedynie na zadowalające udokumentowanie tarty, reszta zdjęć to piękna fotorelacja stworzona przez  U.




9 komentarzy:

  1. Tak sobie myślę, że wspaniale byłoby czytać to co piszesz i zajadać się Twoimi wypiekami. Cóż to za rozkosz byłaby połączyć dwie cudowne rzeczy które - dosłownie - wychodzą spod Twojej ręki ! Jesteś od dziś ZŁOTORĘKA ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Ula czerwienię się właśnie bardziej niż zwykle... dziękuję!

      Usuń
    2. Nie czerwień się tylko do garów !!!! :D

      Usuń
  2. D. a wiec zerknelam i od razu znalazlam cos dla siebie - opakowanie ciasta - te fikusnie zakrecone rogi mnie zachwycily, uwielbiam takie pomysly! ;-) PS. 100 jaj w 3 dni, no to ja moze nei mowie, ze uwielbiam piec, bo 100 w 3 dni jeszcze chyba nie wybilam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Jest mi niezmiernie miło! Te 100 jaj to był ewenement chyba na skalę mojego życia;]

      Usuń
  3. Zrobiłam tartę wg przepisu i udała się!!!! A było to moje pierwsze ciasto pieczone zupełnie samodzielnie i bez pomocy półśrodków typu krem w proszku, więc wow:D
    Ula i Serek dali atest jakości:D
    Jedyne co mi nie wyszło to glazurka na owocach, za rzadka była jeszcze galaretka.

    OdpowiedzUsuń
  4. ;D Cudownie! Ciesze się ogromnie, że ona była tą pierwszą.
    Jak pierwsze koty za płoty, to teraz z górki! Co tam glazura, następnym razem wyjdzie. I tak najważniejsze, żeby smakowało prawda ? ;]

    OdpowiedzUsuń