Czas na dawno obiecaną mini fotorelację. Mój debiut. Pierwszy w życiu tort weselny. Wbijając w gotowe babeczki ostatnie ciastka byłam w zbyt dużym amoku, żeby cokolwiek pomyśleć o tym, co się właśnie działo. Teraz na spokojnie przeglądam zdjęcia. Jestem dumna. Bardzo. Nawet zaczynam powoli marzyć o następnym takim wyzwaniu.
Nie było łatwo. Z takimi malcami więcej jest roboty niż z tradycyjnym tortem. W domowych warunkach wszystko jest ograniczone: wielkości urządzeń, naczyń, przestrzeni, nie wspomnę o miejscu w lodówce (!!!). Wszystko trzeba było wykonywać wieloma partiami, z tą samą dbałością i dokładnością. Do tego piramida, której konstruowanie trwało trochę dłużej niż zakładałam. Ostatnie wstążki były doklejane tuż przed wjazdem tortu na salę, równocześnie z wbijaniem patyczków z ciastkami. Miałam pomocników i towarzyszy m.in. przy wydrążaniu i napełnianiu babeczek kremem w środku nocy poprzedzającej wesele, przy ucieraniu kremu w makutrze i przy sklejaniu piramidy. DZIĘKUJĘ. Szczególnie Mamie, Kasi i Oli.
Stojąc za szafą ominęła mnie przyjemność oglądania twarzy gości,
dlatego wyszukuję teraz na zdjęciach emocji w kulminacyjnym momencie,
chwilę po tym jak wjechał tort. Miło na nie patrzeć. A najpiękniejsze widoki tego dnia, to uśmiechnięta twarz Panny Młodej i umorusana od kremu czekoladowego buzia małej Zosi. I te wyjątkowe słowa, kiedy nieznana mi Osoba powiedziała, że to najlepszy i najsmaczniejszy tort jaki w życiu jadła. Bezcenne.
Autorem zdjęć jest Michał Nowicki.
U Panny Lili też znajdziecie co nieco ;].
A gdyby Ktoś miał ochotę na taki tort weselny...
Zdecydowanie ulubione zdjęcie ;] |